Drodzy czytelnicy, w letnim numerze „Echa znad Beli” ukazał się pierwszy z cyklu wywiadów, dzięki którym chcemy promować czytelnictwo. W krótkich rozmowach osoby znane, lubiane i chętne do podzielenia się z nami swoją pasją czytelniczą, opowiadają o tym co czytali, co czytają i co innym polecają. Dla wszystkich tych, którzy nie mają dostępu do naszego lokalnego czasopisma wywiady zamieszczamy również na naszej stronie internetowej.
Na początek o swoich zainteresowaniach literackich opowiedzieli nam Bernadeta Klimek – kierownik Gminnej Biblioteki Publicznej w Iwkowej oraz
Wojciech Hila – dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Iwkowej, a rozmowę poprowadziła Iwona Gryz - bibliotekarka.
Rozmowa z Bernadetą Klimek
Co lubiła pani czytać w dzieciństwie?
Wszystko, co było akurat pod ręką i miało drukowane litery nadawało się do czytania… (śmiech).Od zawsze był we mnie taki głód czytania… czegokolwiek. Zresztą towarzyszy mi on do dziś. Z tą różnicą, że w miarę upływu czasu jestem coraz większym „głodomorem”. A wracając do twojego pytania, moją ulubioną literaturą we wczesnym dzieciństwie były baśnie, podania i legendy… także mity. Do dziś pamiętam fantastyczne sceny, jakie budowała moja wyobraźnia i ogromne emocje jakie mi towarzyszyły podczas czytania. Zbiór z baśniami na półce w bibliotece powoli się wyczerpywał, dlatego też większość opowieści czytałam kilkakrotnie… Pamiętam moje ówczesne wyprawy do biblioteki zaprzątnięte myślą „czy będą jakieś nowe książki?” i radość, kiedy udało mi się znaleźć coś czego jeszcze nie czytałam. W późniejszym czasie sięgałam po opowiadania i powieści, niekoniecznie z elementami fantastyki. Wiele wzruszeń dostarczyły mi „Muminki”, „Bułeczka”, „Szara wilczyca” czy „Zew krwi”. Pamiętam ciekawość, jaką wzbudziła we mnie książka Juliusza Verne’a „20 000 mil podmorskiej żeglugi”. Jako nastolatka zaczytywałam się w tzw. „młodzieżówce”, ulubioną moją pisarką była wówczas Krystyna Siesicka – niezapomniane ”Beethoven i dżinsy”, „ Zapałka na zakręcie”…
Oj, chyba się trochę zapędziłam … miało być o książkach dzieciństwa…
Nie szkodzi, proszę kontynuować
Przez pewien czas (w liceum) czytałam fantastykę i horrory, wtedy to „przerobiłam” m.in. opowiadania Edgara Allana Poego i wiele pozycji Deana Koontza. Na początku mojej pracy w bibliotece, kiedy w ramach obowiązków poznawałam jej zasoby, odkrywałam nowych pisarzy i zaczytywałam się w różnych powieściach. Nie miało znaczenia czy była to obyczajówka, kryminał czy powieść historyczna. Wówczas przeczytałam prawie wszystkie powieści Kraszewskiego i Rodziewiczówny, pamiętam klimat książek Victora Hugo, Aleksandra Dumasa czy Joe Alexa… dzisiaj rzadko kto pyta o tych autorów.
Co czyta pani teraz?
Teraz?... Dosłownie?
Tak, teraz
W tej chwili odkrywam „Biegnącą z wilkami” Clarissy Pinkoli oraz „Dobrze się myśli literaturą” Ryszarda Koziołka. Kończę też czytać niezwykłą powieść Victora Frankla „Człowiek w poszukiwaniu sensu: Głos nadziei z otchłani Holokaustu”. Tematyką obozową zainteresowała mnie, jeszcze w szkole podstawowej, moja przyjaciółka Małgosia… do tego typu książek wciąż mnie ciągnie. Z tych, które czytałam w ostatnich latach poleciłabym np. „Wspomnienia wojenne” Karoliny Lanckorońskiej” czy „Złodziejkę książek” Markusa Zusaka.
Czyta pani wszystko naraz?!
Tak, czytam jednocześnie kilka pozycji (zazwyczaj nie są to powieści!). Nie przeszkadza mi, że w trzech książkach są zakładki. Wybieram do czytania książkę zależnie od nastroju. Może ktoś powie, że dziwny to sposób czytania… myślę, że w części wynika on pewnie z tego nienasycenia czytaniem, zwłaszcza, że w ostatnich dekadach na rynku wydawniczym ukazuje się tak wiele ciekawych pozycji, które chciałoby się w jednej chwili pochłonąć… Czasem zazdroszczę naszym czytelnikom, kiedy zabierają do domu pełne reklamówki książek.
Czy jest jakaś książka, która wywarła szczególny wpływ na pani życie?
Myślę, że każda książka, którą przeczytałam, zostawiła jakiś ślad po sobie, dała mi ważne wskazówki, skłoniła do wielu przemyśleń. Przekonałam się nieraz, że czasem, w prostej, banalnej historii czytanej dla zwykłej rozrywki, znajdziemy zdanie, które nas zaskoczy i skłoni do refleksji… Z perspektywy czasu, wydaje mi się, że ogromny wpływ na moje życie miały czytane w dzieciństwie baśnie. To one w pewien sposób mnie ukształtowały… Dzięki książce „Biegnąca z wilkami” - o której wcześniej wspomniałam , coraz bardziej utwierdzam się w tym przekonaniu.
Czy jakaś książka szczególnie zapadła pani w pamięci?
Z tych przeczytanych dawno, dawno temu, pamiętam niezwykłą atmosferę „Nędzników” Victora Hugo i „Królów przeklętych” Maurice’a Druona, a z tych, przeczytanych w ostatnich latach, zauroczyła mnie powieść „Cień wiatru” Carlosa Ruiza Zafóna. Do dzisiaj noszę w pamięci wiele historii opisanych w reportażach Ryszarda Kapuścińskiego, Wojciecha Tochmana czy Barbary Włodarczyk.
Jaki rodzaj książek pani czyta?
Bardzo lubię powieści obyczajowe z historią w tle, biograficzne, thrillery, których w swoim życiu przeczytałam bardzo wiele. Od kilku lat jednak - z powodu braku czasu, nad czym bardzo ubolewam - odpuszczam sobie tego rodzaju przyjemność na rzecz publicystyki, reportażu, czy historii… Bardzo interesuje mnie to co dzieje się w kraju i na świecie, dlatego dzielę czas pomiędzy ulubione portale w internecie, a literaturę, która pozwala mi na lepsze rozeznanie spraw i przemian jakie się dokonują obecnie na naszych oczach…
Jakie ma pani nawyki czytelnicze? (np. czytanie w wannie, zaginanie rogów, ulubione miejsce do czytania itp.)
Nie czytam w wannie, nie zaginam rogów, nie jem przy czytaniu… zwykle czytam w pozycji leżącej, mimo iż wiem, że to pozycja niewłaściwa, zwłaszcza dla zdrowia oczu. Mam też manię gromadzenia zapasów czytelniczych w domu. Po jakimś czasie dociera do mnie, że i tak szybko ich nie przeczytam… wówczas robię porządki, część pozostawiam, a inne oddaję do biblioteki. Uwielbiam książki przeglądać, wertować, cieszyć się ich wyglądem, zapachem…
Czy książka to dobry pomysł na prezent?
Jak najbardziej, jest to bardzo miła tradycja, choć sama nie praktykuję. Mam jednak kilka książek, które dostałam w prezencie i które bardzo sobie cenię, ze względu na ich wartość sentymentalną.
Co poleca pani innym do przeczytania, np. w wakacje?
Z doświadczenia wiem, że zwykle każdy preferuje coś innego i na przykład to, co mnie się podoba, innych może rozczarować. Dlatego, jeśli komuś coś chcemy zaproponować, to powinniśmy znać jego preferencje czytelnicze. Jeśli ktoś lubi czytać książki lekkie i przyjemne, takie dla czystej rozrywki, dla odstresowania, właśnie takie na wakacje, to poleciłabym książki np. Nicholasa Sparksa, Richarda Evansa, Sandry Brown, Kristin Hannah, Lucindy Riley, Rachel Abbott, Katarzyny Michalak, Edyty Świętek… och, jest takich pozycji, na bibliotecznych półkach, całkiem sporo, nie będę ich tu teraz wszystkich wymieniać…
Ja, na przykład, w te wakacje, chciałabym przeczytać „Ósme życie” Nino Haratischwili oraz „Wendyjską Winnicę” Zofii Mąkosy.
Dlaczego warto czytać?
Czytanie po prostu nas kształtuje, nie jest pustym sloganem stwierdzenie, że „kto czyta – żyje wielokrotnie”. Dla mnie czytanie jest jak woda, jak powietrze – niezbędne do życia. Nie potrafię wyobrazić sobie życia bez tej czynności. A korzyści z niego płynące? – rozliczne, chociaż można je zawrzeć w jednym prostym krótkim stwierdzeniu, że czytanie uczy, bawi, wychowuje.
Dziękuję za rozmowę
Ja również.
Rozmowa z Wojciechem Hilą
Co lubił pan czytać w dzieciństwie?
W dzieciństwie, jak zapewne większość z nas czytałem bajki, lektury i książki przygodowe. Pierwszą moją ulubioną książką czytaną jeszcze przez moich rodziców była wierszowana „Jak Wojtek został strażakiem”, którą w wieku 5 lat znałem na pamięć, a mój tato czytając celowo próbował zmieniać coś w tekście, żeby sprawdzić, czy dobrze zapamiętałem. Dzisiaj czytam ją mojemu synowi.
Co pan czyta teraz?
Z racji tego, że jestem tatą dwójki małych dzieci czytam głównie bajki przed snem, chociaż ostatnio zdarzyło mi się przeczytać kilka pozycji pedagogicznych dotyczących m.in. motywacji. Obecnie czytam książkę Bernardo Stamateasa „Toksyczni Ludzie”.
Czy jest jakaś książka, która wywarła szczególny wpływ na pana życie?
Chyba mam taką książkę, która zmieniła moje życie choć nie zaskoczyła mnie ani fabułą, ani losami głównych bohaterów. Jest to „Szkoła na fortepian” Anny Marii Klechniowskiej. To od niej zaczęła się moja, nazwijmy to poważna, przygoda z muzyką.
Czy jakaś książka szczególnie zapadła panu w pamięci?
Jeszcze w czasach szkoły podstawowej szczególnie zapadła mi w pamięć książka Erica Knighta „Lassie wróć”. Potem, jak większość z nas obejrzałem kilka razy film. Teraz mam w domu owczarki szkockie colie, czyli psy tej samej rasy, co tytułowa Lassie. W ostatnim czasie natomiast mocno „wrył” mi się w pamięć kryminał Remigiusza Mroza „Behawiorysta”, ale to pozycja dla osób dorosłych i to o mocnych nerwach.
Jaki rodzaj książek pan czyta?
Trudno mi wymienić jeden rodzaj. Czytam coś, co w jakiś sposób „wpadnie mi w ręce”, albo zainteresuje. Bardzo lubię książki Jeremiego Clarksona, których przewodnim tematem jest motoryzacja i samochody. Swego czasu przeczytałem całą serię książek o grupach przestępczych działających w Polsce w latach 90-tych, ale żeby nie było tak mrocznie, to polecam także książki polskich artystów kabaretowych, które przeczytałem ostatnimi czasy – Roberta Górskiego, albo Artura Andrusa.
Jakie ma pan nawyki czytelnicze?
Nie wiem, czy jest to nawyk czytelniczy, ale kończąc czytanie muszę miejsce, w którym skończyłem czytać zaznaczyć zakładką i zazwyczaj wykorzystuję do tego to, co aktualnie mam pod ręką. Czasem są ta naprawdę „dziwne” jak na zakładkę przedmioty.
Czy książka to dobry pomysł na prezent?
Uważam, że tak, chociaż porównałbym kupowanie książki w prezencie do dawania perfum. Im lepiej znamy obdarowanego, tym łatwiej jest nam dopasować do niego książkę. Chociaż zawsze możemy spróbować zaskoczyć go czymś zupełnie innym i kupić taką książkę, której sam pewnie by sobie nie kupił.
Co pan poleca innym do przeczytania podczas wakacji?
Na wakacje poleciłbym coś optymistycznego. Może właśnie wspomnianą już przeze mnie książkę „Jak zostałem prezesem” Roberta Górskiego. Gwarantuję naprawdę dużą dawkę znakomitych anegdot i dobrego humoru.
Dlaczego warto czytać?
Powodów jest mnóstwo i z pewnością Pani, jako bibliotekarka wymieniła by ich dziesiątki. Oprócz tych oczywistych związanych z rozwojem siebie, poznawania świata oraz poszerzania horyzontów, dla mnie istotnym jest aspekt rozwoju języka mówionego i pisanego, właśnie dzięki czytaniu książek. W czasach, w których bardzo wiele staramy się wyrazić obrazkami czy emotikonami albo krótkimi wiadomościami w komunikatorach, coraz rzadziej używamy poprawnego języka polskiego. Książka uwrażliwia nas na ortografię i interpunkcję, wzbogaca nasz zasób słownictwa. Jest podstawowym lekarstwem na wtórny analfabetyzm, którego, w mojej opinii, jesteśmy ofiarami w dobie przekazywania tak bardzo wielu, szybkich informacji.
Dziękuję za rozmowę
Ja również bardzo dziękuję.
Statystyki