Jolanta Perc – na desce malowane
Pani Jolanta Perc urodziła się w 1973 roku. Mieszka w Iwkowej. Ukończyła szkołę artystyczną w Łysej Górze. Jest mamą trójki dorosłych już dzieci. Maluje głównie na desce, ale też na ścianie i płótnie. Tematykę jej obrazów stanowią zarówno Anioły jak i inne postacie oraz pejzaże.
- Jak zaczęła się Pani przygoda z malarstwem?
- Odkąd pamiętam interesowałam się malarstwem. Już jako dziecko próbowałam malować i to sprawiało mi dużo przyjemności. Zależało mi na tym, żeby rozwijać się w tym kierunku, dlatego wybrałam szkołę średnią artystyczną. Tam uczyłam się rysować, projektować i malować.
- Czy od zawsze maluje Pani na desce czy próbowała też Pani innych form?
- Najwięcej obrazów maluję na desce. Uważam jednak, że równie ciekawą formą jest malowanie na ścianie, na wcześniej nałożonej gładzi gipsowej. Taki sposób malowania daje niesamowity efekt obrazu jak płaskorzeźby.
- A dlaczego deska?
- Deska jest naturalnym i łatwo dostępnym tworzywem. Każda deska jest inna, dzięki temu każdy obraz jest inny, może być podobny, ale nie taki sam. Najcenniejsza jest dla mnie deska pokrzywiona i zdeformowana. Kiedy ją wyczyszczę i odpowiednio przygotuję stanowi podstawę obrazu jedynego w swoim rodzaju.
- Czy jakiś twórca jest dla Pani inspiracją czy raczej obrazy powstają pod wpływem Pani wyobraźni?
- Mogę chyba stwierdzić, że inspiracją do malowania na desce była dla mnie technika stosowana przez włoskiego artystę Leonarda da Vinci. Odwzorowałam kiedyś jego obraz pt. „Dama z gronostajem”, który ciągle mnie zachwyca i często wracam do tego tematu. Sama również szukam pomysłów, które powstają w mojej wyobraźni, albo maluję pod wpływem obrazów, które oglądam.
- Czy Iwkowa i jej piękno jakoś wpływa na Panią jako artystkę? Czy miejscowość ta jest dla Pani źródłem inspiracji?
- W Iwkowej mieszkam od urodzenia i uważam, że jest to najpiękniejsze miejsce na ziemi. Są tu wspaniałe pejzaże i miejsca, które stanowią dla mnie inspirację do tworzenia swoich dzieł.
- Ma Pani w swoim dorobku obrazy o tematyce Iwkowskiej?
- Najwięcej obrazów, które namalowałam przedstawiało wizerunek Matki Bożej - Pani Iwkowskiej oraz kościół, zabytkowy kościółek wraz z otoczeniem, a także Pustelnię św. Urbana.
- Jak powstają Pani dzieła? Czy są one np. przez kilka dni kreowane przez wyobraźnię, czy raczej zaczyna Pani malować i pod wpływem chwili rozwija się konkretny przekaz?
- Często szukam inspiracji. Kiedy jednak już mi się coś spodoba staje się podstawą mojej pracy. Wtedy przenoszę pomysł na deskę, dodaję coś swojego i tak powstają moje obrazy.
- Jak dużo czasu zajmuje Pani malowanie obrazu? Czy zdarza się Pani poprawiać ten sam obraz, jakoś go dopieszczać?
Jestem osobą cierpliwą i spokojną, ale jeśli chodzi o malowanie zwykle nie mogę doczekać się efektu końcowego. Dlatego jeżeli coś zacznę, to chcę skończyć. Potrafię malować do późna w nocy. Wtedy tracę poczucie czasu. Zdarza się, że później coś poprawię. A w związku z tym, że zimą mam czas, to wtedy powstaje więcej obrazów.
- Czy ma Pani jakiś swój ulubiony obraz? Taki z którego jest Pani najbardziej dumna lub z którym nie chciałaby się Pani rozstać?
- Jestem dumna ze wszystkich swoich obrazów. W domu mam taką małą galerię. Prawie na każdej ścianie są moje obrazy. Jest ich dużo, są różnej wielkości i o różnej tematyce. Jestem do nich przywiązana ale nie mam jednego ulubionego. Myślę, że jeszcze go namaluję.
- Obecnie na wystawie w bibliotece prezentowane jest około 50 Pani obrazów. Czy można je nabyć, czy raczej nie sprzedaje Pani swoich dzieł?
- Chętnie sprzedaję swoje obrazy, czasem maluję też pod indywidualne zamówienie. Jest to na pewno oryginalny prezent. Zdarza się, że obrazy oddaję na aukcje charytatywne, czy loterie fantowe.
- Prowadzi Pani może jakąś statystykę? Wiadomo ile obrazów powstało do tej pory?
Odkąd zaczęłam malować prowadzę album ze zdjęciami swoich obrazów.
Ciekawy pomysł. Przeglądając te albumy muszę przyznać, że do tej pory uzbierała się już spora kolekcja fotografii.
- Teraz może porozmawiajmy trochę o warsztacie. Proszę przedstawić naszym czytelnikom jak od początku do końca powstaje taki obraz. Jak przebiega proces twórczy i jakich materiałów Pani używa? Np. w obrazie „Magnolie” gałązka jest wypukła, przez co robi wrażenie jeszcze bardziej realistycznej. Czy taką warstwę nakłada się jako końcową, czy jest ona punktem wyjścia i dopiero do niej niejako dobudowywana jest pozostała treść obrazu?
Zwykle maluję farbami olejnymi, olejno-akrylowymi, sprejami, farbami lateksowymi, a wypukłe ozdoby, które powstały na obrazie „Magnolie” to szpachla do drewna i ozdobna patyna.
- Czy byłaby Pani zainteresowana poprowadzeniem w bibliotece warsztatów dla dorosłych lub młodzieży?
- Jeszcze nigdy nie prowadziłam warsztatów, ale jestem otwarta na nowe wyzwania. Chętnie podzielę się swoimi doświadczeniami w zakresie tworzenia dzieł malarskich.
- Wspomnieliśmy, że Pani obrazy podziwiać można w bibliotece. Czy ma Pani lub miała też inne wystawy na których prezentowana była Pani twórczość?
- W wielu miejscach prezentowałam swoje prace, np. jeszcze w starej bibliotece w Iwkowej w 2013 roku, w Brzesku w Powiatowej i Miejskiej Bibliotece Publicznej podczas wystawy „Nasz św. – Jan Paweł II” w roku 2016, a także na przeróżnych festynach.
- Czy ma Pani jakieś plany artystyczne, jakieś marzenia?
- Podczas malowania odpoczywam, dlatego moim marzeniem jest, żeby było jak najwięcej takich momentów.
- Oprócz tego, że malowanie Panią odpręża jest to Pani praca, pasja, sposób na wyrażenie siebie, czy może wszystkiego po trochę?
- Myślę, że malowanie to pasja, która nadaje sens mojemu życiu. Pomaga mi się zdystansować do problemów życia codziennego.
- Czy chciałaby Pani coś przekazać młodym ludziom, którzy dopiero próbują swoich sił artystycznych?
- Tak, żeby szukali swoich pasji, niezależnie od tego w jakiej to będzie dziedzinie. Dobrze jest mieć coś, co powoduje, że chce się tworzyć, chce się rozwijać i chce się żyć.
Pięknie powiedziane. Dziękuję za rozmowę.
Z panią Jolantą Perc rozmawiała Iwona Gryz
Statystyki